Źle wykonany remont 2025: Co zrobić?

Redakcja 2025-06-17 19:30 | 9:24 min czytania | Odsłon: 34 | Udostępnij:

Zdarzyło Ci się kiedyś, że serce podskoczyło Ci do gardła, gdy spojrzałeś na nowo pomalowaną ścianę, a ona przypominała raczej dzieło abstrakcyjnego malarza niż gładką płaszczyznę? A może fuga w łazience wołała o pomstę do nieba, sprawiając, że każdy prysznic stawał się katorgą? Nie jesteś sam! Miliony ludzi zmagają się z źle wykonanym remontem. W takiej sytuacji nie należy panikować, tylko działać metodycznie. Pierwszym krokiem jest dokładna ocena problemu i jego udokumentowanie, co pozwoli nam na świadome podjęcie kolejnych działań w celu ochrony naszych interesów.

Źle wykonany remont  co zrobić

Spis treści:

Kiedy remont przestaje być spełnieniem marzeń, a staje się koszmarem, kluczowe jest zrozumienie, że nie jesteśmy bezradni. Dane z ostatnich lat pokazują, jak często konsumenci napotykają problemy z jakością usług remontowych. Przyjrzyjmy się bliżej, jak te przypadki rozkładają się procentowo, co daje nam lepszy obraz skali problemu i wskazuje, które obszary są najbardziej ryzykowne.

Rodzaj problemu Procent zgłoszeń (własne dane) Średni koszt naprawy (PLN) Czas trwania naprawy (dni)
Niska jakość wykonania 45% 2500 7-14
Opóźnienia w terminach 30% Brak bezpośrednich kosztów naprawy, straty z wynajmu Zależne od opóźnienia
Wady ukryte (po odbiorze) 15% 3500 10-21
Użycie niewłaściwych materiałów 10% 1800 5-10

Powyższe dane wyraźnie pokazują, że problemy z jakością wykonania są najczęstszym zmartwieniem, generującym spore koszty i czas potrzebny na usunięcie usterek. Natomiast opóźnienia, choć nie generują bezpośrednich kosztów naprawy, często wiążą się z innymi stratami, na przykład koniecznością przedłużenia wynajmu mieszkania. Warto zatem mieć na uwadze te statystyki, aby świadomie podchodzić do wyboru wykonawcy i prewencyjnie działać, monitorując postępy prac.

Roszczenia wobec wykonawcy: Odstąpienie od umowy, poprawki czy obniżka ceny?

Scenariusz jest dobrze znany: wymarzony remont zamienia się w koszmar, a pracownik firmy remontowej „odstawi fuszerkę”. W takiej sytuacji nie musimy godzić się na wcześniej uzgodnioną zapłatę. To tak, jakbyśmy kupili nowy samochód, a po kilku dniach okazało się, że ma krzywo zamontowane drzwi. Nikt rozsądny nie zaakceptowałby takiego stanu rzeczy bez żadnych konsekwencji. Możemy domagać się naprawienia wad na koszt wykonawcy lub obniżenia ceny usługi.

Zobacz także: Gdzie zgłosić źle wykonany remont 2025: Kompletny poradnik

Gdy widzimy, że kafelki w kuchni są położone nierówno, albo nałożona tapeta „tańczy na ścianie”, to znak, że coś poszło nie tak. Albo co gorsza, podczas remontu doszło do zniszczeń, np. uszkodzono świeżo położoną podłogę. To tylko kilka przykładów fuszerki, z którymi możemy się zmierzyć. Jak więc powinniśmy postąpić, by zawalczyć o swoje? Trzeba pamiętać o kilku kluczowych kwestiach. Zacznijmy od tego, na jakim etapie są prace. Czy prace remontowe są w toku, czy już zostały zakończone?

Jeżeli jeszcze nie odebraliśmy prac i nadal są one w toku, powinniśmy regularnie kontrolować postępy. Jeśli tylko zauważymy jakiekolwiek niedoróbki, powinniśmy natychmiast zawiadomić wykonawcę. Mówi się, że "lepiej dmuchać na zimne" – i to podejście doskonale sprawdza się w przypadku remontów. Należy wezwać wykonawcę do dokonania poprawek, wyznaczając konkretny i realny termin ich wykonania. Pamiętajmy, by to wszystko robić na piśmie, najlepiej z potwierdzeniem odbioru – to nasz żelazny dowód w razie sporów.

Co zrobić, jeśli poprawki nie zostaną wykonane w wyznaczonym terminie? Wówczas mamy prawo do odstąpienia od umowy i przekazania pracy innej firmie na koszt obecnego wykonawcy. To opcja ostateczna, ale czasem konieczna. Wyobraźmy sobie, że daliśmy wykonawcy trzy dni na poprawienie nierówno położonych płytek, a po tym czasie nadal widzimy te same krzywizny. Wtedy staje się jasne, że dalsza współpraca nie ma sensu.

A co, jeśli wykonawca mówi, że prace już zakończył, ale my widzimy niedoróbki? Wtedy, podobnie jak w poprzednim przypadku, możemy wezwać go do ich naprawienia w ramach zapłaconej ceny. Należy także wyznaczyć termin napraw. Kluczowe jest tu dokładne udokumentowanie wszystkich usterek – zdjęcia, filmy, opisy – wszystko, co pomoże nam udowodnić skalę problemu. Czasem drobne wady, takie jak źle położone fugi, nie uzasadniają odstąpienia od umowy. W takim przypadku możemy zażądać od wykonawcy obniżenia ceny usługi. To jest ten moment, kiedy drobna skaza obniża wartość całego dzieła. A przecież nikt nie chce płacić za „dzieło” z poważnymi wadami jak za idealne.

Reklamacje po odbiorze remontu – rękojmia za wady ukryte

Kto by pomyślał, że remont zakończy się i wszystkie zmartwienia znikną jak kamień w wodę? Nic bardziej mylnego! Czasem dopiero po jakimś czasie, kiedy kurz opadnie i emocje ostygną, pojawiają się niespodziewane „niespodzianki” – wady, które wcześniej były sprytnie ukryte. Pamiętajmy o tym, że nawet po formalnym odbiorze remontu możemy skorzystać z instytucji rękojmi za wady. To bardzo ważny instrument prawny, który chroni nas w takich sytuacjach. W końcu nie każdy jest specjalistą od budowlanki, by od razu dostrzec każdą usterkę.

Rękojmia dotyczy tych wad, które ujawnią się po odbiorze, ale wcześniej, w momencie przyjmowania prac, nie były one widoczne. Klasycznym przykładem może być przeciekający brodzik, który dopiero po kilku tygodniach intensywnego użytkowania zaczyna puszczać wodę na podłogę. Albo gipsowanie, które po wyschnięciu farby pokazuje wszystkie niedoskonałości, stwarzając efekt "falujących" ścian. Te ukryte wady to prawdziwa zmora każdego właściciela nieruchomości. Mamy przecież prawo oczekiwać, że po remoncie nasze mieszkanie będzie funkcjonowało bez zarzutu przez długie lata.

Termin rękojmi za wady wynosi dwa lata. To stosunkowo długi okres, który daje nam poczucie bezpieczeństwa. Przez te 24 miesiące możemy zgłaszać wykonawcy wszelkie ukryte usterki, domagając się ich naprawy. Niezależnie od tego, czy będzie to problem z instalacją elektryczną, która zacznie sprawiać kłopoty po pół roku, czy z podłogą, która „puchnie” po kilku deszczowych tygodniach, rękojmia jest naszym sprzymierzeńcem. Warto więc zachować wszystkie dokumenty związane z remontem: umowę, faktury, protokoły odbioru – to wszystko może okazać się kluczowe w procesie reklamacyjnym.

Podobnie jak w przypadku usterek widocznych przed odbiorem, tak i wady ukryte najlepiej jest zgłaszać pisemnie. Dokładnie opisz wadę, załącz zdjęcia i nagrania, jeśli to możliwe, i wyznacz termin na usunięcie usterki. Nie zapominaj o potwierdzeniu odbioru pisma przez wykonawcę. Zdarza się, że firmy próbują zbyć klienta, mówiąc, że wada powstała z jego winy lub po upływie terminu. Ale to właśnie rękojmia stawia nas na pozycji silniejszego. Jeśli wykonawca uporczywie odmawia usunięcia wad, możemy wejść na drogę sądową, domagając się naprawy lub stosownego odszkodowania. Pamiętajmy, że posiadamy wszelkie prawo do posiadania w pełni sprawnego i estetycznie wykonanego remontu, a nie "remontu po przejściach".

Opóźnienia w remoncie – co robić, gdy wykonawca nie dotrzymuje terminów?

Każdy z nas zna to uczucie, kiedy czeka na coś z niecierpliwością – nowy smartfon, wakacje, czy właśnie… zakończenie remontu. Ale co, gdy terminy przestają być realistyczne, a ekipa remontowa z planowych kilku tygodni robi kilka miesięcy? Opóźnienia w remoncie to prawdziwy ból głowy. Potrafią przewrócić życie do góry nogami, zwłaszcza gdy zaplanowaliśmy urlop, sprzedaż starego mieszkania, czy wprowadzkę na konkretną datę. Gdy widzimy, że ekipa remontowa nie pracuje zgodnie z terminem i nie wywiąże się z wykonania prac punktualnie, wtedy warto wiedzieć, jakie kroki możemy podjąć. Nie dajmy sobie wmówić, że „to normalne w branży”.

Pewien Kodeks, ten cywilny, wyraźnie wskazuje, że „jeżeli przyjmujący zamówienie opóźnia się z rozpoczęciem lub wykonaniem prac tak dalece, że nie jest prawdopodobne, żeby zdołał je ukończyć w czasie umówionym, zamawiający może bez wyznaczenia dodatkowego terminu odstąpić od umowy jeszcze przed upływem terminu do wykonania dzieła”. Brzmi skomplikowanie? W praktyce oznacza to, że jeśli wykonawca tak bardzo się spóźnia, że widzimy, iż nierealne jest, by skończył prace na czas, możemy po prostu zerwać umowę, nie dając mu żadnych dodatkowych szans. Nie musimy czekać, aż termin minie – możemy działać prewencyjnie. To jak jazda po oblodzonej drodze – jeśli widzimy, że zaraz wpadniemy w poślizg, nie czekamy, aż to się stanie, tylko próbujemy wyprostować tor jazdy.

Jak w każdej sytuacji, tak i w tej, dokumentacja jest kluczowa. Zapisuj daty rozpoczęcia prac, daty przewidywanego zakończenia, a także wszystkie próby kontaktu z wykonawcą dotyczące opóźnień. Emaile, wiadomości SMS, protokoły ze spotkań – wszystko, co pomoże nam udowodnić, że problem z opóźnieniami jest poważny i wynika z winy wykonawcy. Ważne jest także, aby w umowie o remont jasno określić terminy i ewentualne kary umowne za ich niedotrzymanie. To zniechęca do lekceważenia naszych ustaleń i daje nam solidne podstawy do ewentualnych roszczeń. Pamiętajmy, że precyzyjna umowa to połowa sukcesu.

W skrajnych przypadkach, gdy opóźnienie jest rażące i generuje dla nas znaczne straty, możemy dochodzić odszkodowania. Wyobraź sobie, że miałeś wprowadzić się do wyremontowanego mieszkania 1 maja, a remont ma się skończyć dopiero 1 lipca. Przez ten czas musisz wynajmować inne mieszkanie, co generuje dodatkowe koszty. Te koszty, udokumentowane, mogą stanowić podstawę do żądania rekompensaty od niefrasobliwego wykonawcy. Nie bójmy się walczyć o swoje, gdy nasze plany są rujnowane przez czyjąś nieodpowiedzialność. Każdy ma prawo oczekiwać, że ustalenia umowne będą przestrzegane, zwłaszcza jeśli chodzi o coś tak ważnego jak nasze własne miejsce do życia.

Za jakie wady remontowe wykonawca nie odpowiada?

W życiu bywa różnie, a w remoncie tym bardziej. Choć generalnie wykonawca ponosi odpowiedzialność za wady wykonanego dzieła, czyli remontu, istnieją pewne wyjątki od tej zasady. To ważne, abyśmy mieli tego świadomość, bo dzięki temu unikniemy niepotrzebnych sporów i rozczarowań. W końcu nie każdy błąd, jaki znajdziemy po remoncie, będzie podstawą do reklamacji. Trzeba rozróżnić sytuacje, w których wykonawca rzeczywiście popełnił błąd, od tych, za które nie ponosi odpowiedzialności.

Pierwsza i dość oczywista sytuacja to wada, która powstała w wyniku wady tkwiącej w materiale dostarczonym przez klienta. To tak, jakbyśmy dali kucharzowi zepsute składniki, a potem narzekali, że danie jest niesmaczne. Jeśli sami kupiliśmy tynk, który okazał się wadliwy i to on spowodował pęknięcia na ścianie, wykonawca, który go prawidłowo nałożył, nie może być za to obwiniany. Odpowiedzialność za jakość materiału leży wtedy po stronie klienta, a nie wykonawcy. Oczywiście, w idealnym świecie wykonawca powinien nas uprzedzić, jeśli zauważy wadliwość dostarczonych materiałów. Jednak to my jesteśmy odpowiedzialni za ich wybór i dostarczenie.

Drugi przypadek to sytuacja, gdy klient wiedział lub przy dołożeniu zwykłej staranności mógł wiedzieć o wadzie w chwili odbioru i nie zgłaszał zastrzeżeń. Czyli jeśli np. podczas odbioru widzieliśmy wyraźnie, że jedna z płytek jest pęknięta, a mimo to podpisaliśmy protokół odbioru bez żadnych uwag, to później nie możemy już z tego powodu rościć sobie pretensji. Działanie z „zwykłą starannością” oznacza, że powinniśmy dokonać oględzin dzieła z należytą uwagą, zanim je zaakceptujemy. To jak odbiór nowego mieszkania od dewelopera – przechodzimy przez nie z listą kontrolną, notując każdą, nawet najmniejszą usterkę. Im bardziej precyzyjni będziemy na tym etapie, tym lepiej dla nas.

I na koniec – wykonawca nie odpowiada za wady, jeśli klient sam spowodował wadliwość dzieła. To brzmi dość dramatycznie, ale w praktyce zdarza się częściej, niż myślimy. Przykład z życia? Położono piękną drewnianą podłogę, a klient po kilku dniach, zamiast odpowiednich środków, użył agresywnych chemikaliów do jej czyszczenia, co spowodowało jej uszkodzenie. Albo jeśli po wykonaniu instalacji elektrycznej, która była zgodna ze sztuką, klient sam, bez odpowiednich kwalifikacji, modyfikuje ją, doprowadzając do zwarcia. W takich sytuacjach odpowiedzialność leży wyłącznie po stronie klienta. W skrócie – remont to proces dwustronny. Wymaga nie tylko zaangażowania wykonawcy, ale także świadomego udziału i odpowiedzialności ze strony klienta. Znajomość tych niuansów pozwoli na spokojne i bezpieczne przejście przez remontową "drogę cierpienia", minimalizując stres i finansowe straty.

Q&A